Strona:Wybór nowel (Wazow) 092.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

szczególniej niebezpiecznym... On zwietrzył i wydobywał na jaw wszystkie czułe hisarskie idylle, które miały pozostać tajemnicą, a które jego prostoduszny, plotkarski język oddawał na pastwę domyślnym umysłom...
Paweł Fertig pochodził z miasteczka S..., gdzie miał tylko matkę, ostatnią nędzarkę, która go oddała na pastwę losu; miał także brata, który gdzieś się zapodział. Paweł Fertig zresztą żył z napiwków, otrzymywanych za skakanie i rozweselanie gości hisaryjskich; nosił im bieliznę kąpielową, chodził pieszo za różnemi sprawunkami do Karłowa, witał nowoprzybywających gości na „Kamilach” i odprowadzał tam odjeżdżających; biegał, posługiwał, śpiewał, wywijał kozły, stawał dęba (t. j. chodził na rękach z nogami do góry), a miedziaki, półfrankówki, a często i franki padały do jego czapki.
Paweł Fertig posiadał szczególny dar naśladowania biegu pociągu. Zawoławszy „fertig!” (w czasach rumelijskich tym wyrazem niemieckim konduktorzy zastępowali dzisiejsze „gotów!”) świstał przez palce i puszczał się w ruch naprzód powolny, potem coraz szybszy, wydając ustami odgłosy „szuh szuh, szuh, szuh!” naśladujące sapanie lokomotywy. Potem stopniowo bieg i szum zmniejszał się i pociąg przybywał na stacyę... Żaden powóz z gośćmi nie opuszczał Hisaryi bez pożegnania przez Pawła, który w chwili, gdy konie ruszały z miejsca, nadstawiał czapkę, wołając swoje ulubione „fertig!”
Oto dlaczego Pawła nazywano „Fertig”.
Lecz przy tych ciągłych napiwkach Paweł chodził zawsze obdarty, bosy, głodny, a nie wydawał na nic ani grosza. Jego poszarpane ubranie pochodziło z jałmużny, a głód zaspakajał skąpemi okruchami z cudzych stołów; sypiał na skraju wsi w szałasie skleconym z kołków, blach, deszczułek i kukurudzianki, a czasami pod drzwiami sklepów, owinięty w obszarpaną siermięgę, bez potrzeb, bez