Strona:Wybór nowel (Wazow) 121.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

jasno jej położenie w chwili, gdy ktoś z „bliźnich” przyniósł jej złowróżbną wieść, podaną przez niemiecki dziennik To z pewnością tak się stało: „Dobra wieść leci daleko, zła — jeszcze dalej!”... Jaki piorun, jaki grom padł na głowę biednej Bożenki!... Starał się otrząsnąć, aby nie widzieć jej rozpaczy i płaczu. Dymitry wiedział, że Bożenka go kocha, że jest do niego przywiązaną gorąco, serdecznie. Jej serce należało do niego... Zapewne zaczęli poszukiwać bliższych wiadomości, nieporozumienie się wyjaśniło, ona się uspokoiła — jakież to błogosławieństwo telegraf! Ale dopóki się nie wyjaśniło, minęło dwanaście godzin! Dwanaście godzin takiej męki! takiego śmiertelnego niepokoju! To może postarzeć człowieka o lat dziesięć!
I Dymitry w myśli widział białe lice Bożenki, okraszone czarnym, jedwabnym warkoczem, zalane łzami, pobladłe, zmienione rozpaczą.. A potem, po uspokojeniu — jeszcze jaśniejsze i piękniejsze ze szczęścia... Wtedy wyobraził ją sobie w jasnoliliowej sukni, w której była tak piękną, tak strojną. Strojnisią bo była Bożenka i kokietką — miała wielką słabość do strojów... Któraż jej niema dzisiaj? Bożenka jest piękną, a koniecznem jest, aby piękna kobieta była pięknie ubraną... Lekkomyślną jest... Zresztą złota dusza... Z jakim radosnym niepokojem oczekuje, aby się przekonać na własne oczy, że Dymitr żyje i jest zdrów. Przedstawiał sobie przywitanie, uściski, radość...
I przebiegł go dreszcz rozkoszny, a w oczach mimowolnie stanęły łzy.
Droga wydała się Koczowowi bardzo długą, bez końca. Gdy pociąg ze świstem wbiegł na dworzec sofijski, z bijącem sercem spostrzegł domowników, którzy przyszli na jego spotkanie, a na czele ich Bożenka, jak zwykle świeża i strojna.
Spotkanie było bardzo serdeczne.
Zaraz w powrocie Bożenka szybko, z wielkiem