Strona:Wybór nowel (Wazow) 123.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

mówią — pomyślał i uśmiechnął się... Naraz posłyszał głosy w sąsiednim pokoju żony.
— Ma gości — rzekł do siebie.
Rozmowa stawała się coraz żywszą, pełną wykrzykników, potem, chrzęst i szum, jaki wydają suknie kobiece, lub coś podobnego.
— A! krawcowa jest tutaj — pomyślał Dymitr, poznawszy jej głos — ostatni dziennik mód z Paryża dał zajęcie Bożence. — Jakieś nowe łachmanki i fatałaszki... Nic mi o tem nie mówiła.
I znów zagłębił się w czytaniu.
— Ach, co za szyk! — zawołała zachwycona krawcowa w drugim pokoju. — Szyk, szyk, proszę pani!
— Naprawdę, podoba się wam? — pyta Bożenka.
— Cudownie! prześlicznie! co za efekt! Pani jest białą i czarnooką, w tym kolorze pani prześlicznie... Oto tak, niech pani trzyma woal... Te falbany... nie można nic piękniejszego, a krój — cudowna robota... Pani sprawia wrażenie królowej. Szyk! Szyk!
— Istotnie, śliczna, dziękuję wam... Przymierzyłam... teraz trzeba się rozebrać i schować, bo przyjdzie Dymitr. Proszę mi pomódz przy rozbieraniu.
— A... to sekret przedemną! Przygotowuje mi niespodziankę — rzekł do siebie Dymitr — jakaś nowa, modna fantazya, którą chce mnie olśnić... Lekkomyślne dziecko. Czekaj, nie będziesz miała tego zadowolenia, złapię cię... ona widocznie nie wie, żem wrócił.
Koczow wstał, podszedł na palcach i nagle otworzył drzwi do pokoju Bożenki. Na progu stanął skamieniały.
Nigdy nie spodziewał się widzieć tego, co zobaczył.
Bożenka stała przed lustrem w ciężkiej żałobie!