Strona:Wybór nowel (Wazow) 130.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

z dwoma przyjaciółmi i powrócił znowu do sali. Po chwili Karżynow wrócił, znać na nim było ból i przygnębienie, nie miał odwagi wyjść do bufetu, wybiegł na dwór. Tam w ciemności, z dyszącą piersią i rozpaloną głową, chciał odetchnąć zimnem powietrzem, lecz nie mógł, bo piersi jego były, jakby przywalone skałą. Oświetlone okna salonu, przez które przenikało mętne, czerwone światło, dźwięki muzyki, głuchy szum tańca i rozmów, wszystko to razem drażniło go, rozstrajało, wydawało mu się wrogim, dyabelskim spiskiem przeciw niemu, przeciw jego spokojowi, życiu i czci.
— Tak — mówił do siebie, chodząc pomiędzy bezlistnemi drzewami — położenie moje jest jak tego, który się topi, nie widząc żadnej deski ocalenia... Ona jest intrygantką, ona wie, że ja tego zbliżenia nie chciałem i że dlatego właśnie nie życzyłem sobie, abyśmy tu dzisiaj przyszli, ponieważ cel jej dobrze mi był znany, jakoteż i przyczyna jej oporu; ona w rzeczywistości dlatego tu przyszła... Ona to wie i ja także. I ani ona nie ma litości, żeby mnie oszczędzić, ani ja nie mam dostatecznej odwagi, aby obronić moją godność mężczyzny — chociażby za cenę skandalu. Skandal? ani myśleć o tem nie mogę!... I na coby to się zdało? Wszystko byłoby stracone... A ja ją kocham, ja żyć bez niej nie mogę... Ona mnie poświęca dla swoich zachcianek, dla żądzy intryg i kokieteryi i nie ma w niej ani kropli, kropeleczki — nie miłości, lecz miłosierdzia ludzkiego... Jabym po bohatersku zniósł w milczeniu wszystko, gdyby tylko serce moje cierpiało, lecz tu idzie o moją miłość własną! Lecz dla niej ani jedno, ani drugie nie ma żadnej wartości... Wyjścia żadnego...
Minuty i godziny przechodziły długie, jak wieki, dla Karżynowa. W jednej z przerw dla przyzwoitości zbliżył się do swej żony. W milczeniu weszli do bufetu. Ona orzeźwiła się dwiema szklankami limoniady, on miał tak ściśnięte gardło,