Strona:Wybór nowel (Wazow) 137.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

usty tak cicho, aby drżenie ust jej nie udzieliło się obolałemu ciału.
Egzaminowanie chorej trwało z jakie dziesięć minut, poczem doktór z lodowatą twarzą przeszedł do drugiego pokoju za Szandowem.
— Pańska żona jest w niebezpieczeństwie — powiedział mu bez przygotowania, poczem dodał: — ona była niewłaściwie leczona, mieliście do czynienia z szarlatanami.
Szandow rozłożył ręce, jakby się uniewinniał.
— Doktorze, ocal mi ukochaną żonę! mam troje drobnych dzieci, a z tych najmłodsze trzymiesięczne, nie dopuść, aby zostały sierotami!
I Szandow zapłakał.
— Nie bądź babą, żebyś płakał — rzecze mu lekarz — twoja żona może być ocaloną, ale tylko przez operacyę, ale „może tylko będzie”, nie jestem pewien.
Młody człowiek osłupiał, usłyszawszy słowo operacya.
— Nie można inaczej? — zawołał błagalnie drżącym ze strachu głosem.
— Ja panu powiedziałem: operacya konieczna i to najpóźniej jutro — wyrzekł stanowczo lekarz, biorąc za kapelusz.
— Zmiłujcie się doktorze, czekajcie!
— Pięćdziesiąt szans na sto, że może się ocalić życie tak drogie dla pana i dla dzieci — ale operacya. Bez tego jest zgubiona stanowczo, beznadziejnie — rzucił ostro Czirykow.


∗             ∗

Przepiękny wieczór majowy był niezwykle cichy, gwiaździsty i świetlany. Łagodny zefirek pieścił liście akcyj, oświetlone złocistemi promieniami palącej się na stole lampy. Doktór po skończeniu