Strona:Wybór nowel (Wazow) 151.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Moje odpowiedzi były takie, jak człowieka zdrowego, którego organizm funkcyonuje prawidłowo, który nie odczuwa żadnej choroby i który sam nie wie, dlaczego przyszedł do lekarza.
Doktór słuchał, wpatrując się we mnie z uśmiechem i rzekł:
— Panu nic nie jest. Ale kiedyś tu przybył, możesz pan korzystać ze słonych źródeł, to panu nie zaszkodzi; picie takich wód jest pożyteczne i dla zdrowych. A zresztą, jak pan sobie życzy...
Wstał, na znak, że przyjęcie skończone.
Łatwo wyobrazić sobie moją radość z tych uspokajających słów doktora i z jakiem uznaniem zostawiłem mu na biurku dziesięć reńskich, które wyjąłem z mego pugilaresu.
Przy tej czynności sypnęły się z tegoż pugilaresu na biurko moje bilety wizytowe, na których oprócz imienia i nazwiska znajdowało się wypisane w języku francuskim i moje wysokie stanowisko; z biletami również wypadła na biurko i karteczka, pisana przez wiedeńskiego doktora. Zanim je zdołałem zebrać, widocznie doktór spostrzegł mój tutuł[1]: byłem zdradzony!
— Czy to są pańskie bilety? — zapytał, wpatrując się w jeden z nich. Głupioby było zaprzeczyć.
Nagle twarz mu się zmieniła, nabierając wyrazu pełnego szacunku i zawołał donośnym głosem:
— Ah, Excellence!
Przeklinałem w duszy i wysłałem do wszystkich dyabłów moje bilety wizytowe...
— Przepraszam, ale że też to pan nie raczył mnie uprzedzić!... Niech pan będzie łaskaw się rozebrać — mówił wielce zakłopotany.
Poddałem się memu losowi.

Ale jak, o! — jak złorzeczyłem temu przeklętemu wypadkowi!

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – tytuł.