Strona:Wybór nowel (Wazow) 153.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

co, jakby chciał powiedzieć: „Chcesz mnie podejść przyjacielu Ja wiem, że pijesz znacznie więcej. Mnie nie oszukasz.” Mimowolnie chwyciłem się za nos, czy przypadkiem nie znalazł go czerwonym?
Doktór wstał, usiadł przed biurkiem i zaczął pisać. Gdy skończył, zapytałem go z niepokojem:
— Jak mnie pan znalazł, panie doktorze?
Zamiast odpowiedzi na pytanie, rzekł do mnie:
— Ekscelencyo, mogę panu powiedzieć tylko to jedno: stanowczo musi pan tu zostać przez miesiąc, stan ogólny pański wymaga troskliwego leczenia. Znużenie, na które się pan żali, nie pochodzi jedynie z pańskich umysłowych zajęć, ale i z nieprawidłowości organicznych, których rozwojowi i następstwom należy energicznie zapobiedz. Jeżeli pan sobie życzy, to te nieprawidłowości polegają w... (tu wyrecytował cały szereg łacińskich terminów, z których ani słowa nie zrozumiałem). Jutro będzie pan łaskaw znowu przyjść do mnie, ażebym panu udzielił odpowiednich przepisów, i raczy mi pan przynieść analizę... (i dał mi adres specyalisty, który robi takie analizy). Do miłego widzenia, panie ministrze.
Wróciłem do hotelu okropnie przygnębiony.
Niestety, byłem chorym człowiekiem! A sądząc z terminów łacińskich, miałem co najmniej piętnaście chorób, nie podejrzewając żadnej! Jutro, gdy mu zaniosę żądaną analizę specyalisty, prawdopodobnie odkryją się jeszcze nowe choroby.
Przekleństwo!

VI.

Naazajutrz[1] doktór przejrzał uważnie analizę, którą mu przyniosłem. Była napisana po niemiecku. Twarz jego przybrała wyraz wielce poważny. Napisał mi na długim pasku papieru przepisy, do których mam się stosować w przeciągu ca-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Nazajutrz.