Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

92
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

kamyku. Ma ochotę, mógłby może wyjść na malarza, jabym mu pomógł.
— A! panie!
Tyle tylko odpowiedziała kobieta, i łzy jéj stanęły w oczach.
— Pomyślimy o tem, rzekł kasztelanic schylając głowę, — pomyślimy i postaramy się.
Nie było sposobu umieszczenia chłopca dla nauki malarstwa inaczéj niż w Wilnie, gdzie kasztelanic polecił wyszukać malarza, u któregoby początków rysunku Jaś mógł się nauczyć. Ale niełatwo o to naówczas było w Wilnie. Wprawdzie i tam powolnie budziło się już zamiłowanie sztuki: znajdowali się ludzie co tworzyli Gucewiczów, co skupowali obrazy i okrywali niemi ściany swych pałacyków; ale nie było nauczycieli malarstwa ani kursu przy akademii. Kilku bazgraczy, portrecistów, kopistów, składało cały zasób artystyczny miasta Wilna. Trochę na los wywiedziawszy się o nich, kasztelanic więcéj podobno na ucznia niż na mistrzów rachując (bo nadewszystko w talent wrodzony wierzył), pierwszemu z brzegu, niejakiemu Szyrce, posłał swojego wychowańca.
Jaś spłakawszy się przy pożegnaniu, upadłszy do nóg kasztelanica, który mu woreczek wcisnął do ręki, oblany łzami matki, wyściskany od dwóch siostrzyczek, na żydowskiéj furze, puścił się w pierwszą podróż życia.
Któż opowie wrażenia tych dni kilku, tak zupełnie nowych dla niego?
Jan, gorących, ale głęboko tajonych uczuć, wyobraźni żywéj, pełen szlachetności, którą mu matka wpoiła, nabożny, bo go od dzieciństwa otaczało nabożeństwo, należał w téj porze życia do dzieci naiwnych,