Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

118
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

cem, daléj uczniem; rysował z antyków, z natury, podmalowywał mniéj ważne części obrazów mistrzowskich, niekiedy dawano mu wykończać akcessorya. Teorya sztuki naówczas przelewała się w rozmowach, ułamkowo się udzielając, częściami; każdy ją dla siebie rozwijał i dorabiał w duchu. Ale w dodatku do niedostatecznych może mistrzowskich nauk, dawała Florencya to, czego dziś jeszcze nic nie zastąpi gdzieindziéj: wspaniałe dzieła Michała Anioła, Rafaela, Dominiquina, Guidona otaczały tu ucznia, codziennie na każdym kroku rzucając mu w oczy idealnéj piękności wzory. Campanilla, Baptister, posągi, arcydzieła malarskie po kościołach i placach, cudownie natchnione obrazy Fra Angelica z Fiesole, prawdziwego anioła sztuki, freski naiwne a pełne wielkiéj myśli mistrzów starych spotykał wszędzie. I lud włoski, lud, co umie zawsze ukazywać się jakby siadał do malowania, co instynktowo piękność czuje i stara się ją wyrazić sobą, otaczał artystę. Wszystko, co widział, było piękne; same wzory wyborne karmiły go od dzieciństwa. Od wielkich a prześlicznych proporcyami gmachów aż do dziecięcia w łachmanach, wszystko jak do obrazu stworzoném się zdawało. Batrani więc wyssał uczucie piękna, nauczył się rysować łatwo, nabył stylu, nie wiedząc jeszcze prawie co styl, i dzieckiem miał już mechaniczną wprawę, owo narzędzie niezbędne dla wydania myśli.
Przenosząc się z malarni do malarni choć już skarlałych Florentczyków, pozbierał różne indywidualne ich przymioty, pojmując z kolei koloryt jednego, wyraz drugiego, trzeciego uczucie linij i świateł, co słowy nauczyć się nie da. Ale skromny, nieufający sobie, a z zapałem wielbiący mistrzów, co wsławili czasy