Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

120
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

mują uwielbienie i cześć jako skrzydła zbliżające nas ku wielkiemu, co widzą wszędy ślady roztłuczonego piękna, nie rozumiejąc krytyki, nauki braków i niedostatków, lub zostawując ją tylko na użytek dla dzieł własnych; jedna z tych dusz, które są męczennicami uczucia swojego, przechodzą przez świat wzgardzone, pocieszając się słodkiemi wrażeniami, jakie daje kontemplacya wielkości i piękna. Pobożny, łagodny, litościwy, umiejący bawić się jak dziecię, a myślący głęboko, jak myśli ów sławny posąg na grobie Wawrzyńca Medyceusza, Batrani ze łzami w oku szedł życiem w ciągłym zachwycie, siebie niewiele ceniąc i najpierwéj poświęcić gotów.
Średniego wzrostu, posiwiały, w czarnych oczach zdawał się mieć wiecznie gotowe do wylania wezbrane łzy; głęboko wpadłe źrenice pływały w nich ciągle. Wyraz ust wązkich był pełen słodyczy i uśmiechu miłego; czoło wzniosłe, ale zmarszczone troskami, posiwiałą resztką miękkich włosów okryte, mogłoby za wzór było służyć snycerzowi. Nieco zgarbiony, w ruchach nieśmiały jak dziecko, bojaźliwy, milczący, mało znany wzbudzał politowanie, lepiéj poznany szczere uczucie przyjaźni i przywiązania. Nikt też lepiéj nie zasługiwał na nie; gotów się był poświęcić sto razy dla niewdzięcznych i słowa nie rzec zdradzony. Batrani ożenił się na Litwie, z kobietą najniższéj prawie klassy, ale niezwykłéj piękności. Młodszy jeszcze przybywszy do Wilna, postrzegł w tłumie dziewczę, które mu Włochy przypominało oczyma, usty i budową ciała kształtną a dziwnie czystych idealnych linij. Marya ukochana, Maryetta Batrani’ego, była córką ubogich piekarzy z Zarzecza, zepsutą jak jedynaczka, samowolną, a w pączku już zatrutą od-