kę Batrani, pojmował ją jak wówczas rzadkie tylko, niepospolite i wiek wyprzedzające umysły rozumiały. Czytajmy dzieła XVIII wieku o teoryi sztuki, a przekonamy się, że sztuka naówczas mniéj zrozumiana była, gorzéj pojęta, niż gdy Leonardo pisał swój traktat, Rafael listy swoje, Benvenuto Cellini pamiętniki, Michał-Anioł sonety. Tam to, w tych urywkach szukać należy rozpierzchłych rysów odwiecznéj prawdy o sztuce, którą umysły wyborowe, wielkie, zawsze jaśniéj i lepiéj od współczesnych pojmowały. Plato stary, bozki Plato, nazwał piękno blaskiem prawdy, i kazał tworzącemu dzieło zapatrywać się we wzór idealny, nieśmiertelny. Po Platonie wieki czekać było potrzeba, aby toż samo powtórzono.[1]
Batrani, wierny uczeń téj potężnéj szkoły włoskiéj, która razem w jedno wzięta jest może największą w świecie, najlepiéj pojmował ideał w sztuce i najłatwiéj pojęcie o nim wlać umiał.
Jan przez rok tutaj więcéj skorzystał niż przez dwa u Szyrki. Rysunek jego począł dążyć do owéj cudnéj czystości linij, która zachwyca w sztuce starożytnych; do owego wdzięku, który ani energii, ani prawdy nie wyłącza.
Włoch, jak wszyscy ludzie kompletniejsi, nie był zwolennikiem ani jednego stylu, ani jednéj maniery,
- ↑ ὅ πον μὲν οὖν ἂν ὁ δεμιουργος πρὀς το κατὰ ταῦτα ἔχον βλέπον ἀεὶ, τοιούτῳ τινὶ προσχρώμενος παραδείγνατι, τὴν ἰδέαν καὶ δύναμιν ἁπεργάζηται, καλὸν ἔξ ἀνάγκης οὕτως ἁποτελεῖσθαι, πᾶν οὗ δ΄ ὰν εἰς τὸ γεγονὸς, γενητῷ παραδείγματι προσχρώμενος, οὐ καλόν. Plato. Τίμαιος.