pani N...., która odmalowana została leżąca w łóżku i bawiąca się z pieskiem, prawie naga, z uśmieszkiem figlarnym, z ręką na głowę zarzuconą, w pozie dziwnie bezwstydnéj, na wzór Tycyanowskiéj Wenery w Trybunie, — chodził od trójnoga do trójnoga, a przechadzając się postrzegł zamazany arkusz niebieskiego papieru.
Z ciekawością wziął go w ręce.
Bacciarelli szeptał:
— To bazgraniny moich uczniów.
— A! to karuzel, rzekł Stanisław August, — i wybornie schwycony. Co za rysy pewne! jaka śmiałość ręki! jakie gruppowanie! Któż to rysował?
Jan pobladł, milczał, nie śmiejąc się odezwać.
— Nie wiem który z nich, rzekł Bacciarelli, ale niby mimowolnie i z roztargnienia wskazał na faworyta swego w aksamitnym berecie.
— Winszuję ci mój chłopcze! odezwał się król, wpatrując się coraz uważniéj w rysunek; prawdziwie wybornie. Chciałbym, żebyś spróbował odmalować to dla mnie pod okiem Bacciarellego.
Ładny chłopiec, nie śmiejąc brać dla siebie niezasłużonych pochwał, już miał usta otworzyć i odezwać się, że nie on to rysował, bo i na karuzelu nawet nie był, — gdy Bacciarelli zagadał najjaśniejszego znawcę, który odszedł do jakiegoś obrazu, a nieco późniéj wrócił do swoich pokojów. Jan odebrał swój rysunek i schował go.
W kilka godzin potém wbiegł do mieszkania Feliksa i Jana ulubieniec malarza, prosząc o rysunek karuzelu, wedle którego kazano mu widok gonitw malować.
Maluj, rzekł Jan, jeśli chcesz i jeśli ci kazano;
Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/208
Ta strona została skorygowana.
200
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.