Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/209

Ta strona została skorygowana.

201
SFINKS.

ale maluj sobie z głowy, z pamięci, bo ja swego rysunku ci nie dam.
— Proszę do pana Bacciarellego, kwaśno odpowiedział wychodząc faworyt.
Jan poszedł natychmiast. Bacciarelli przyjął go blady i gniewny, mówiąc na wstępie:
— Proszę o rysunek karuzelu, Rudolf będzie go malował.
— Rysunek jest moją własnością, odparł Jan.
— Wszystko, co pan robisz, jest moje, za to mu płacę, rzekł w gniewie Włoch, miotając oczyma. Taka była umowa nasza. Podoba mi się kazać Rudolfowi malować, i malować będzie.
— Być może, ale nie z mojego rysunku. Jest to pamiątka, którą chcę zatrzymać dla siebie.
— Maluj więc razem z Rudolfem, wyjąknął malarz szybko.
— Nie mogę, bo wiem, że to tylko jemuby na coś posłużyło, jemu sławę nie mnie przyniosło. Nie chodzi mi o nagrodę żadną, ale o własność pomysłu, któréj nie dam wziąć sobie.
— Waćpan jesteś uparty i zarozumiały, zawołał Bacciarelli, ściskając ramionami i ostrém wejrzeniem ścigając Litwina. Waćpan wiesz, że śmiesz się sprzeciwiać woli królewskiéj?
— Ja!! z rozkoszą woli naj. pana będę posłuszny, jeśli mi się pracy mojéj wyrzec rozkaże.
— Wolą jest jego, aby Rudolf malował.
— Niechże maluje, odrzekł znużony naleganiem Jan, ale pracując nad sobą, aby się nie poddać.
— Waćpan mu będziesz pomagał? dodał tryumfujący Bacciarelli.
— Nie.