— Stanowczo?
— Stanowczo, nie.
— Proszę więc nie powracać do mnie.
Jan skłonił się i wyszedł.
Ta scena, która w gniew niepojęty wprawiła Bacciarellego, rozeszła się od ucha do ucha podawana po zamku, od uczniów z malarni do paziów j. k. mości i daléj.
Niebardzo lubiony Bacciarelli, powszechnie wyśmiewany był przez wszystkich.
Turkułł, ów sławny paź królewski, figlarz i dowcipniś, którego żarciki lubił Stanisław August, a śmiałość tolerował, bo ta go bawiła — Turkułł był narzędziem szczęścia dla Jana.
Turkułł wysłany został z prześlicznemi wiśniami, nowalią osobliwszą od króla j. m. do pani Zamojskiéj. W drodze, zepsute dziecko, trzpiot i łakomiec, tak się wpatrzył w wiśnie, że mu się ich poczęło zachciewać niezmiernie. Ulegając nieszczęsnéj pokusie, zjadł śliczne wiśnie posłane, po jednéj aż do dna; a na miejsce ich kupił w straganie kwaśnych i maleńkich, odnosząc je od króla pani Zamojskiéj. Nazajutrz, gdy Stanisław August odwiedza siostrzenicę, skarży mu się pani Zamojska:
— Cóż to za żart zrobiłeś w. k. mość ze mnie? Przysłałeś mi jakieś wisienki, których w usta wziąć nie mogłam.
— Jak to? ma toute belle! prześliczne, łótowe i najpierwsze wiśnie!
— Szkaradne, drobne, kwaśne!
— Kto je przyniósł?
— O! nie wiem doprawdy.
— Czy nie Turkułł?
Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/210
Ta strona została skorygowana.
202
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.