Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/222

Ta strona została skorygowana.

214
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

ki, najfałszywszy nawet i najzgubniejszy, na jakiéjś myśli wielkiéj się opiera, inaczéj nikogoby sobie nie zjednał. Nowość niedostateczną jest jeszcze ponętą. Tak też i filozoficzno-socyalne doktryny przeszłego i teraźniejszego wieku, niosą przed sobą chorągiew jasną, promienistą; lecz z zasad najpiękniejszych błądzą we wnioskach i szerokich zastosowaniach, w utopiach prześlicznych zapewne, w marzeniach dusz prawych i szlachetnych, niemniéj jednak w utopiach i marzeniach, w niepraktycznych teoryach. Na dnie najfałszywszéj nauki jest jakaś prawda, co jéj życie nadaje, co ją złoci i podnosi. Fałsz rzadko jest w pierwszych zasadach; najczęściéj w rozwinięciu i zastosowaniach szukać go potrzeba. Na lep zasad lgną umysły płytkie z sercami poczciwemi, a gdy się opatrzą gdzie zaszły, powracać już nie czas.
I filozofia dawniejsza, i nowa, szły w imię ludzkości, walczyły o braterstwo, oświatę, o wywrócenie zgubnych przesądów; lecz zaszły od tych pobudek szlachetnych do pomysłów, których skutków nie wyrachowały, których praktycznego zastosowania przewidzieć nie mogły, zaszły do pojęcia człowieka za warunkami jego bytu, za szrankami jego natury. Chciały i chcą przerobić ludzkość na idealną, nie wiedząc, że śmierć jéj może gotują. Po gwałtowném lekarstwie ciężko odchorować musi świat cały.
Lecz wróćmy do Jana; przebaczcie mimowolny ustęp.
Jan mieszkał już z Annibalem, i nie rozłączał się z nim. Włoch postrzegł ze zdumieniem, że ten obcy, którego tak niższym od siebie sądził, jako artysta daleko lepiéj i wzniośléj widział rzeczy od niego. Uczył się więc z kolei od Jana, nie bez skrytego upokorzenia, nagradzając sobie swoją niższość artysty