Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/261

Ta strona została skorygowana.

253
SFINKS.

ja cię także kocham tajemnie? nie prawdaż? Nie chciałabyś wyznaniem przywiązania dla kogo innego odepchnąć tego, któremu zostawiłaś tylko przyjaźń swoją? O miss Rosa! jakże mnie nie znasz! Smiałżebym ja kochać ciebie, podnieść oczy tak wysoko? do tego domu, do któregoś mnie ze szlachetném zaufaniem wprowadziła, wejść z myślą zwodziciela, z podejściem? zdradą opłacać przyjaźń? Ty myślisz to pewnie; lecz przysięgam ci, brat nie kocha cię więcéj, nie kocha cię czyściéj, nie kocha cię inaczéj.
Te słowa wyrzeczone z zapałem, porwawszy się z siedzenia wysłuchała Rosa, i padła znowu, zakrywając twarz rękoma. Wyznanie Jana uderzyło ją w serce.
— Co to jest? spytał po chwili: nie chcesz mi odpowiedzieć? gniewasz się? wątpisz?
Kobieta płakała.
— Na Boga! oszaleję! zawołał Jan: wytłómacz mi, zlituj się.
— I w tém nieszczęście moje, że zrozumieć mnie nie możesz, płacząc i padając mu do nóg wyrzekła Angielka. Nie rozumiesz, że cię kocham; nie rozumiesz, żeś mnie zabił; że chcę być twoją; żeś ty mi jeden na świecie; że bez ciebie jam ciało bez duszy, zginiona, umarła.
Jan słuchał i nie rozumiał, wlepił w nią oczy, zadrżał i rzucił się ku drzwiom. Rosa pobiegła za nim z gwałtownością niesłychaną, pochwyciła go za rękę, którą do bolu ścisnęła mu i żywo zawołała:
— Dałeś mi słowo, że cokolwiek powiem, nic stosunków naszych nie zmieni. Dałeś mi słowo, pamiętaj! Nie uciekaj, bo umrę. Janie mój! nie uchodź, nie zostawuj mnie samą. Nic nie chcę od ciebie, tylko