Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/295

Ta strona została skorygowana.

287
SFINKS.

telana jest już tak dalece panem, że nic poświęcić nie chce, i żyje sobie i dla siebie. Żeni się z Niemką wysokiego rodu, a tytuł wojewody wcale go już nie obowiązuje do niczego, prócz do zasiadania w senacie milcząco, dumnie i znudzono. Zcudzoziemczały przez wychowanie i żonę, jedynego syna wysyła za granicę, przebiera po francuzku, ze wzgardą przed nim o swoim kraju się wyrażając. Fryderyk, dzisiejszy kasztelan, wychowuje się w Paryżu. Wróciwszy do kraju, bawi się, baluje, szydzi z kontuszowych i łbów wygolonych, rusza ramionami na widok chat brudnych i pyta: „Czemu ci niegodziwi chłopi nie chcą sobie budować domków porządnych jak niemieccy wieśniacy?” Bawi się, bawi, nudzi zabawą, i wyczerpany, zmęczony, gdy go kto wielką jaką myślą budzi, ziewa, przeciąga się i odpowiada: „O! dajcie mi pokój, c’est assommant...” Kasztelanowa, którą tylko co widziałeś, nie jest Polką.
— O! to widać! rzekł Jan: ma duszę.
— Wielka kwestya! Rodem z Paryża, zkąd owe nasze d’Arquien i tyle innych weszły. Wojewodzic wziął ją nikt nie wie zkąd; mówią, że jest znakomitego urodzenia, ale zupełnie uboga. Rodzina jéj przez dwór protegowana; król sam pisał się do intercyzy kasztelana, ale niemniéj kasztelan sam wyprawę żonie sprawiać musiał. Uboga Francuzica nudzi się w Polsce, i utrzymuje, że zrobiła z siebie ofiarę, idąc za bogatego pana polskiego, w kraj niedźwiedzi i lodu. Bo tak z Desportem jeszcze dotąd zowią naszą ziemię na Zachodzie i Południu. Kasztelan nudzi się żoną, która go zmęczyła; utrzymuje kochankę, równie podobno z Paryża wywiezioną za drugiéj tam przeszłorocznéj bytności.