Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

30
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

i czekał śmierci na dawném swém stanowisku. Złamany we dwoje, blady jak upiór, a jak grób milczący, obchodził z kluczami gmach we dnie, a w nocy przysłuchywał się głosom, które zdawały mu się z pustéj wylatywać budowy. Przysięgał on, że nieraz słyszał grające z cicha organy i księży o północy odśpiewujących Requiem.


Nie byłbym mógł nigdy nic stanowczego powiedzieć wam o młodości tego, którego późniéj znałem pod suknią mniszą i nazwiskiem brata Maryana; gdyby nie nowa podróż i przypadkowy nocleg w miasteczku. Wiedziałem już z będących w moich ręku papierów, o dalszém życiu i losach artysty, co oblókł habit zakonny; ale nic jeszcze o jego pochodzeniu i dziecinnych latach, o których milczały udzielone mi notatki. Napróżno starałem się czegoś dowiedzieć od sąsiadów klasztoru: starzy wymarli, młodsi zapomnieli.
Jużem był powiedział sobie, że się nic nigdzie nie dowiem, gdy nocując w miasteczku, znudzony w długi wieczór jesienny, ujrzałem wchodzącego do mojéj izdebki Żyda, gospodarza domu, który potrząsając jarmułką, z jedną ręką w kieszeni czarnéj sukni, wsunął się, by w oczy zajrzeć podróżnemu i trochę go wybadać.
Był to starzec już pochyły, na jedno oko ślepy z wypadku, o siwych ogromnych włosach i długiéj brodzie, chudy, zgięty, ale pomimo lat żywy. Jedyném okiem, które mu pozostało, błyskał dowcip i przebieg-