Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/52

Ta strona została skorygowana.

44
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

brałem rozkaz z Nieba, aby za każdy korzec wysypać ci trzydzieści pasków z ogórkami kapucyńskiemi.
Bartek pobladł.
— Tego rodzaju sny święcie spełniać potrzeba, bo są widocznie natchnione z Niebios, dodał gwardyan. Ileż ci tam korcy wapna potrzeba mój kochanku?
Bartek po swojemu skrobiąc się w głowę, myślał, jakby się z tego wykręcić? ale pomysłu mu brakło. Starszy śmiał się w duchu z konceptu Żmujdzina.
— Coś nie mogę się obrachować, rzekł nareszcie Rugpiutis. Ale wie dobrodziéj co? Prosiłbym tymczasem o wapno, a po ogórki przyjdę na ostatku, gdy już będę wiedział, ile mi się ich należy.
Naśmiawszy się do woli z przebiegłego chłopka gwardyan dał mu chętnie wapno potrzebne, a z niém razem naukę, aby mogąc pracować, nie żebrał bezwstydnie. „Pracuj moje dziecko, rzekł: nie jesteś wcale głupi, masz zdrowie i siły, wiek po temu, mógłbyś łatwo zarobić co; wstyd i upokorzenie ostatnie wykręcać i wypraszać figlami.”
Zamiast przyobiecanych pasków, dano Bartkowi robotę, kazano odnowić pokost na drzwiach cmentarnych i balustradzie chóru kościelnego.
Tak wszystek już mając gotowy materyał, Żmujdzin jął się roboty; ale ta niełatwo mu poszła. Źle sobie przypomniał, jak się co robić powinno, i nie mógł podołać całkiem nowéj dla siebie pracy. Rzuciwszy więc zaimprowizowaną kielnię i linię, poszedł do miasteczka. Tam trzy dni tabaczką częstując wszystkich majstrów mularzy, dla których szczególny teraz powziął szacunek, smakując nadzwyczaj w ich towarzystwie, przypatrywał się robocie, opowiadając im bajeczki. Czwar-