Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

81
SFINKS.

lowato leciał na Jeruzalem. Na wierzchu głównego krzyża był kogutek blaszany, zwyczajem naddroźnych figur, naiwnie posadzony tu przez Rugpiutisa. Jego ofiara Abrahama z podpisem: Ne utnesz Abrahame Izaaka, znana jest tak powszechnie wszystkim u nas amatorom malarstwa krajowego, że jéj opisywać nie widzimy potrzeby; powiemy tylko dla przypomnienia tego arcydzieła, że Abraham zabiera się strzelać z pistoletu do syna, a gdyby nie anioł, który wielce dowcipnie wystrzał niepodobnym czyni, trafiłby niechybnie Patryarcha, tak dobrze wycelowaną broń artysta przedstawił. Rugpiutis podniosłszy się do malarstwa obrazów kościelnych, tak spyszniał, zdumniał i poczuł wielkim, że całym już począł pogardzać światem.
Wyłysiał też od myśli i pijaństwa, co mu nadawało wyraz poważniejszy, zwiększając małe z natury czoło.
Jejmość rządziła zawsze domem, ale malarz wędrowny, większą część życia spędzający na pielgrzymkach fantastycznych, uchylał się z pod jéj władzy, i unikając jéj milczkiem przeciwko nadużyciom protestował. W domu milczący był i gniewny, ale hamując się potrafił przyzwoicie obchodzić. Najsrożéj gniewał się na żonę za to, że nie mógł do niéj za nic się przyczepić, że postępowanie jéj było nieposzlakowane i nie dawało powodów nawet do najmniejszego podejrzenia. Rugpiutis cierpiał zawsze obwiniony, nigdy obwinić nie mogąc. To mu życie truło.
— Żeby też choć jakiekolwiek głupstwo zrobiła! powiadał. Ale nie. Już to takie moje szczęście!
Tak płynęły lata małżeństwu naszemu. Pan Bóg dał im syna i dwie córki, które wychowywały się pod