Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

88
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

chwili kasztelanic, zamierzając się pejczem, który trzymał w ręku.
— Mój panie! odparł prostując się dumnie Żmujdzin: jeśli nie dla chwały bożéj, tylko dla swojéj fantazyi jakiéjś stawiasz figury, mniejsza o to, choć się gubisz na duszy; ale co do mnie, ja miałem prawo malować, jak baby mają prawo wieszać fartuszki na krzyżach; to moja ofiara.
Nie dosłuchawszy tych słów, kasztelanic zniecierpliwiony podniósł pejcz i kropnął nim Żmujdżina. Bartek zdumiały, oburzył się, wzdrygnął, zaczerwienił, chciał coś mówić jeszcze, wyprężył się tylko konwulsyjnie, i padł bez ducha.
Zmieniła się scena, i wszyscy od Ś. Jana pobiegli do leżącego Bartka, ganiąc milczeniem wymowném popędliwość i niewyrozumiałość kasztelanica. Puszczono natychmiast krew uderzonemu krwi przystępem do głowy, lecz pomimo największe staranie, pomimo troskliwą pieczę samego winowajcy, sprowadzenie doktorów, śmierć już zapewne przygotowana nadużyciem trunków, w kilka tygodni przyszła zakończyć prace i kłopoty Bartka Rugpiutisa.
Kasztelanic srodze wyrzucając ją sobie i dręcząc się jéj wspomnieniem, z największą troskliwością postanowił zająć się losem wdowy i dzieci. Pogrzebał wspaniale kosztem swoim Bartka na kapucyńskim cmentarzu; parę tysięcy złotych przyobiecał wdowie, procent od nich zaliczywszy zaraz; pomyślał nareszcie i o dzieciach.
Franka, która jak większa część prawdziwie pięknych kobiet zatrzymała długo piękność swoją, czarnemi hiszpańskiemi oczyma ujęła za serce kasztelanica. Od dawna nic ludzkiego w tym kraju nie wi-