Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

101
SFINKS.

dzenia ich? Schylają się do płodu i rodzą, i ryk niemały wypuszczają. Oddziela się od nich płód ich, a odchodzi. Odchodzą a nie wracają się do nich.”[1] Tak z rykiem boleści tworzy prawdziwy sztukmistrz, i myśl od niego odłącza się a nie wraca. Idzie w świat na pastwę, na ciosy, na to, by niepoznana lub zabita została, jak o dziecię łani i dzikie koźlę...
Spuścił głowę młody Izraelita.
Jan odsłonił obrazek stojący, choć malarz zlekka się temu zdawał opierać jeszcze.
— A! zawołał: i to z ksiąg Hioba, chwila, gdy mu się urąga żona, a trzéj przyjaciele siedzą z nim milcząc na ziemi.
— Tak! rzekł Jonasz. A Hiob to naród nasz! i z nim powinien powiedzieć na próbie: „Jeśliśmy przyjęli dobra z ręki bożéj, złego czemubyśmy przyjmować nie mieli?”[2] I znalazł Izrael w obcéj ziemi niejedną niewiastę, co mu urąga, ale nie ma trzech przyjaciół, coby w głuchém milczeniu boleści siedm dni około zranionego przesiedzieli!
Spojrzeli na małe płótno, które było prześliczne. Typy Wschodu, stroje wschodnie, koloryt prawdziwie wschodni.

Jaka boleść spokojna a głęboka w głowie nagiego starca, jakie nikczemne urąganie w kobiecie! Trzéj przyjaciele: Elifas Themanitczyk, Baldat Suhitczyk i Sofar Naametczyk, każdy inaczéj wyrażali bolesne współczucie i litość serdeczną. Trzy te głowy zachwycające były boleści powagą. Skalisty pejzaż, jak gdy-

  1. Biblia Scharffenbergera. 1561.
  2. Rozdz. 11 w. 10.