w głąb jego duszy i zadziwioną poruszyły. Olbrzymie majestatyczne postaci i pogodne oblicza rosnące pod ołówkiem malarza, budziły w głowie pytania o życiu religijném, których nie umiał rozwiązać. Pracował szybko, ale natchnieniem zupełnie świeckiém, nie umiejąc ożywić jakby był chciał obrazów, nie mogąc wlać w nie duszy, i dziwując się sam w sobie niedołężności swojéj.
Kartony, acz niezaspakajające dla artysty, ale piękne dla obcych osób, wyrosły prawie bez pracy: była w nich umiejętna kompozycya, rysunek poprawny, postawy piękne, linie wdzięczne i powagi pełne, były oznaki wielkiego talentu: brakło tego, co starym obrazom w XV i XVI wieku urodzonym w modlitwie nadaje ów nieopisany urok, a czego nic nie da, gdy kto w piersi nie ma ognia wiary, płomienia modlitwy. Jan ich nie miał od dawna — i dziwił się, że oblicza jego postaci idealném życiem poruszyć się, zagrzać i przemówić nie chciały.
W pośrodku niewielkich sklepień, na pamiątkę widzianego w młodości obrazu al fresco u Kapucynów, zamierzył wystawić Wniebowzięcie, apoteozę matki Boga, czyli tryumf kościoła.
W czterech narożnikach siedli czteréj prorocy, wielkie figury natchnionych starców, po których kolosalnych postaciach popłynęły surowo obleczone draperye. Dwóch bocznych sklepień freski miały być z życia patrona zakonu. Na jednym z nich odebranie bulli potwierdzającéj zakon, na drugim śmierć Świętego. Trzy ołtarzowe, pół-okrągło zakończone obrazy, wystawiać miały: środkowy Trójcę Świętą w chwale aniołów i światłości; jeden boczny Świętego Antoniego z Dziecięciem Jezus, drugi Świętego Franciszka.
Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/164
Ta strona została skorygowana.
156
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.