Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/239

Ta strona została skorygowana.

231
ONGI.

wet mają nory; ja też muszę mieć legowisko i Rabsztyniec nie dam, a zechcecie najeżdżać, będę się bronił i nie oszczędzę nikogo.
Skutkiem téj groźby, został zamek przy panu Jaksie, a dziedzic Rabsztyniec musiał się pobudować na nowo, opodal nieco.
Oprócz sporego kawałka gruntu, ogrodów, stawu, dziedzińca i góry, na któréj niegdyś stało zamczysko, niewiele na tém wierzyciele stracili. Właściwie powiedziawszy, zamek nie istniał; został on zburzony przez Szwedów jeszcze za Karola Gustawa. Było muru trochę, jedno skrzydło budowy, rozwalona brama i pusta kaplica... W dole drewniany dom folwarczny.
Nie wiedzieć dla czego ta ruina, przypominająca feudalne burgi niemieckie, tak była drogą Życkiemu; to pewna, że oprócz niego niktby w niéj nie mieszkał. Za jego pobytu na Rabsztyńcach, pod najsroższą odpowiedzialnością niewolno było jednéj rózgi wyciąć na całéj przestrzeni do dworu należącéj. Skutkiem tego zarosło wszędzie gąszczami, drzewa się porozpościerały, chwasty, ziele i krzaki, tak, że pośród nich ledwie wązkiemi ścieżynkami przedrzeć się było podobna. Na murach nawet, wśród budowli, puszczały drzewka, wisiały gałęzie, bujały polne kwiaty.
Przez rozwaloną bramę na wałach, otoczoną lipami, wchodziło się do środka; ale od niéj nic widać nie było jeszcze. Po nad wierzchy lip i klonów jedna tylko baszta szczerbata, z powybijanemi dziurami, sterczała wyżéj nieco. Ze starego zamczyska Szwed i ogień zostawili tylko jednego skrzydła część niewielką. Była ona snadź wzniesioną za ostatnich Jagiellonów, gdy u nas budownictwo na sposób włoski kwitło; to też ozdobne odrzwia, z kamienia i marmurów, po-