ciec mój lubi te zbiory; są to wspomnienia jego podróży po świecie. Ta skóra lwa naprzykład, co leży pod stołem, ten tygrys rozpięty na ścianie, na którym indyjskie noże błyszczą, są to trofea zwycięztw jego nad dzikiemi zwierzęty. Gdzież on nie był! i czego nie widział!
— Jakże to wszystko mógł zgromadzić?
— Powoli! z różnych stron świata, pozostawiane u przyjaciół ściągnął tu swoje pamiątki, osiadłszy na Litwie przy mnie i dla mnie. Tylem mu winna! bo to ofiara wielka! On się tak biedny nudzi spokojem i jednostajnością! Codzień wzdycha wieczorem, i szepcze powtarzając, że biegun północny go wabi. Widzi na nim jakieś ziemie zamieszkane, gdzie próżne jeszcze miejsca są na wszystkich kartach. Chciałby tam popłynąć, mimo brył lodów, co drogę mu tamują. Ale zkąd pieniędzy na tę wyprawę? kto z nim pojedzie? kto uwierzyć zechce w tego Kolumba?
To mówiąc, Jagusia spojrzała na Jana, i spytała go ciszéj, spoglądając na ojca ukradkiem:
— A z tobą panie co się działo przez te lata? gdzie byłeś?
— W Warszawie, potém w Rzymie, potém pochowałem biedną matkę, któréj przybyłem zawrzeć oczy! teraz...
— O! teraz, słyszałam! Chorujesz pan na oczy kasztelanowéj, jak ojciec powiada, dodała z uśmiechem. Mój ojciec tak cudownie wie wszystko. Ale on też mówi, że to przejdzie.
— Zkądże wie? spytał Jan pomieszany.
— Zkąd? nie umiem rozwiązać zagadki! Ale wie wszystko! wie wszystko! Dziwny człowiek! gdybym go nie kochała, przejmowałby mię strachem. Spytaj go
Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/24
Ta strona została skorygowana.
16
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.