Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/328

Ta strona została skorygowana.

320
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Dość spojrzeć na świat i istoty wybrańsze, które na nim część wieku przeżyły.
Takiemu przeobrażeniu nagłemu uległ młody Eugenek w przeciągu bardzo krótkiego czasu. Jedno słowo kasztelanica podrażniło jego dumę, obudziło wstręt, wstrząsnęło myślami śpiącemi; jeden wieczór zastanowienia i dumania, kilka wyrazów starego Siemiona, głos wreszcie omszonych murów mielsztynieckich, zmieniły go do niepoznania. Płochy nieco i roztrzepany chłopak, nagle zmężniał na duchu, spoważniał postawą. Zachmurzyło się jego czoło, poczuł w sobie spadkobiercę wielkiego i nieszczęśliwego rodu, powołanego do jakichś nieznanych obowiązków, niewładnącego sobą, związanego tradycyi nicią z praojcami... Cała ta noc przeszła mu na dziwnych marzeniach. Śnił, że jego sypialnię otaczały mary do ożyłych wizerunków portretowéj sali podobne; u łoża jego siedziała niewiasta z krwawą różą w ręku, i krwawym znakiem na szyi; starcy opowiadali mu dzieje domu,
W tym śnie nie brakło ojca, ale nie było matki. Nie wiedzieć dla czego, uczuł się dla niéj ostygłym, prawie nieufnym i zażalonym za to, że się okazała w ostatniéj chwili zbyt dla Jaksy pobłażającą. W nim on już teraz nienawidził wroga. Jakiś gwałtowny wstręt, z każdą chwilą rosnący, rozżarzał się w sercu jego do tego człowieka, w którym nieprzyjaciela postrzegł objawem nagłym. Wstał pod wrażeniem tych nocnych widziadeł, i przypomniawszy wieczór wczorajszy, poszedł się najprzód upewnić, że książka, którą wziął w bibliotece, leżała w jego szafie. Zapieczętowane karty kusiły go: spojrzał na nie; ale jakież było podziwienie jego, gdy sznur znalazł potargany, pieczęci złamane, tajemnicze arkusze rozlepione!...