Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/346

Ta strona została skorygowana.

338
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

znowu; niech pójdzie spróbować nędzy, upokorzenia, osamotnienia, któremi ja się poiłem. Czas mu do tego kielicha. Nie, nie będę miał litości! Tak jest! Ten proces ja wam rzuciłem na barki, i zniszczę was nim...
— I sprawiż ci to rozkosz, człowiecze bez duszy?
— Sprawi, bo innéj nie mam. Pożeram głodny co mi los daje.
— A, bezduszny! zawołała zmieszana, prawie ze łzami Spytkowa. Więc nawet dla mnie, w imię przeszłości, rozbroić się nie dasz i zmiękczyć?
— Wy zniżacie się do prośby?
— Nie proszę... przeklinam!...
— A jednak moglibyście odwrócić niebezpieczeństwo, rzekł Jaksa; ale musicie zerwać z przeszłością, poświęcić mi Spytków, być moją, oddać mi rękę...
Spytkowa zmierzyła go wzrokiem groźnym.
— Tak, rzekła z uśmiechem gorzkim: wprowadzić was na ten zamek, uczynić ojczymem dziecka, które nienawidzisz... spodlić się przed światem... Sądzisz mnie do tego zdolną...? Nie! raczéj umrzeć!...
— Więc wyście pragnęli tylko, w imię dawnéj miłości, rzucić mi jaki ochłap swojego bogactwa, jak nędzarzowi, jak rozbójnikowi, i odpędzić precz? Wytargować za uśmiech swobodę, mienie, przebaczenie, i pozbyć się Jaksy natrętnego?! To się tylko w sercu niewiasty urodzić mogło... Znacież mnie takim, jakim kilkanaście lat chłosty mnie uczyniło? wiecież wy, żem wściekły, żem zły, żem ostygły, i że nawet reszta miłości dla was zapłynęła żółcią, tak, że miłość jest goryczą i rozdzielić ich już nie można? Baranka łagodnego chcieliście mieć ze mnie; ale jam wilczysko wściekłe!
— Chcecie mnie zastraszyć — odparła wdowa. Po-