Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

33
SFINKS.

w sobie, walczył z nim jak z wrogiem, a pokonać nie mógł.
„Martynian przelękły, wzruszony, nareszcie pochwycony wzrokiem nierządnicy, która zwykła była oziębłych rozgrzewać i obojętnych kusić, upadł.
„Zoe pozostała przy nim, i nie myślała już zwycięzko powracać do Cezarei; puszcza stała się jéj miłą.
„Ale w chwili upadku prawie, zgryzoty przyszły na pustelnika. Martynian dręczył się swoją słabością i płakał nad nią, zwyciężyć nie mogąc. Jednego wieczoru przyszli do niego jak zwykle ludzie po błogosławieństwo; czuł się niegodnym dać je, zamknął się w celi, płacząc, i rozpaliwszy ogień wielki, sam karząc się, włożył weń nogi obie.
„Zoe nadeszła.
— „Co to jest? pyta strwożona.
— „Próbuję — odpowiedział pustelnik — czy potrafię znieść piekielny płomień, bo mnie ten pominąć nie może.
„Nierządnica wzruszona, upada przed nim na kolana; ta wielka dobrowolna męczarnia, ta myśl upadku żyjąca wśród grzechu, w jednéj chwili ją oświeca. Zoe zostaje z nierządnicy poganki chrześcianką gorliwą.”
Co za obraz Janie! nie prawdaż?.. Ale to dopiero połowa legendy, a druga wymowniejsza jeszcze.
„Martynian odprowadził Zoe do klasztoru Pauli w Betleemie; sam zaś widząc, jak pokusy unikać należy, gdyśmy wszyscy do walki bezsilni, a nigdy sobie dowierzać nie możemy, — udał się na bezludną skałę wśród morza, gdzie rybacy codzień dowozili mu ryby,