Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

70
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

podkadzić; pójść z uszanowaniem do panów, do wyższych, mogących ci dopomódz, pokłonić się duchownym, urzędnikom i t. d., i t. d. Sztuka mój miły Janie, jak skoro się chce zmieszać z praktyczném życiem i ma mu służyć za podstawę, musi się uniżać i sprofanować, musi się przedzierzgnąć w służebnicę.
— O! ty mnie znasz! mogęż ja to uczynić?
— Spytaj się sam siebie. Pókiś był sam, sam jeden, nigdym ci tego nie radził, bo jednemu ubóztwo ze sztuką lekkie i wesołe; ale teraz masz obowiązki, a nie maszże siły do poświęceń?
Jan spuścił głowę.
— Nie odkładaj, od jutra zaczniéjmy ruszać się. Proś kasztelana, aby cię zalecał możnym krewnym swoim, słowo powiedział za tobą w swojém towarzystwie. Ja w dość wielu domach jestem znajomy nie jako artysta, ale jako wesoły gawędziarz, często jako potrzebny kołek do zajęcia dziury u stolika do małego bostona lub ćwika. Będę mówił o tobie, wprowadzę cię gdzie mogę. Ale mój Janie! uzbrój się w uśmiech na wszystko odpowiadać mający, nawet na słodkie niegrzeczności; uzbrój się wcześnie w anielską cierpliwość.
— Miłość mi jéj doda... o! życie! życie! zawołał.
— Oswoisz się z tém. Tamto będzie tylko kuchnią życia, prawdziwe życie w domu.
— Lecz nawzajem przyjmować będę musiał u siebie, czas mój zabrany zostanie.
— Rozważysz czy skutek wart będzie ofiary; teraz zaś trzeba czegoś próbować, jesteśmy zmuszeni, vogue la galère!
Na te słowa wbiegła Jagusia, wesoła, różowa, i podała przyjacielsko rękę Mamoniczowi, który ucałował