Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

78
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

robotach do cerkwi i kościołów. Ja zawsze delikatniejszą pracą się zajmuję.
Jan nie mógł się wstrzymać od uśmiechu; szczęściem Mruczkiewicz go nie postrzegł, bo był w téj chwili cały zajęty sobą.
— Ot! jeśli łaska, zobaczcie moje roboty, zawołał: co powiecie?
I poprowadził ich ku płótnom, które były zbiorem najosobliwszych fizyognomij. Każdy z licznych fabryki pana Mruczkiewicza wyrobów był tylko bladém i bezmyślném odbiciem typów w ogólności, nieszlachetnych i prozaicznych.
Jedna czy dwie twarze piękniejsze, niedbale narysowane, gorzéj wykonane jeszcze, popsute były boleśnie. Dna, akcessorya, traktowane niby śmiało, ale z największym pośpiechem i nieznajomością rzeczy, bez studyów, z praktyki, przedstawiały mieszaninę świateł i cieni okrutną. Nic natury, nic myśli, nic pracy widać tu nie było. Ostre cienie gęste, półcienie brudne i poprawkami rozklapane, światła wylizane i chude, słowem, były to roboty bez żadnéj wartości, prawdziwie tuzinkowe. Trzeba było gwałtem chwalić: szczęściem jedna głowa znalazła się mniéj poczwarnie wykonana, i przy niéj zdobył się Jan na skąpą pochwałę, którą Mamonicz potrafił rozwałkować. Malarz błyskał oczkami z ukontentowania.
Po obejrzeniu obrazów musieli się zaprezentować szanownéj pani Mruczkiewiczowéj w jéj pandemonium (bo nie wiem jak tę izbę mam nazwać?). Trafili właśnie na chwilę rozbierania brudnéj bielizny, i wejść musieli w stos koszul i prześcieradeł leżących u drzwi samych. Inne części stroju leżały w przyjemnym nieładzie na