— A co ja mu naprzycinał kochaneczko! to tak! że bladł a czerwieniał gdyby dziewczyna.
— A to bez daj-racyi, i bez potrzeby.
— No! no! Już i tę mam ansę, że późno się opatrzył poznać ze mną.
— Zachciałeś! Jaby wolała gdyby całkiem nie był. Jeszcze mnie tu pewnie swoją damuzelę przyprowadzi.
— Ni chybi! czy to on nie wie, kto ty z domu kochaneczko? Dla jego żony wielki honor, jeśli u niéj będziesz!
— Tylko nie pierwsza. Taki przecię co Dubińska to nie jakaś tam kupcowny wnuczka! Dubińscy burmistrzami bywali i w radzie zasiadali, z Mieleskiéj się rodzę. A to szerepetki z Imbarów od złego końca po matce, a dyabeł wie z kogo po ojcu. Rozmyśliwszy się, mogę i nie być u nich.
— Jużciż.
— A jeśli to prawda, że on chłop?
— E! jejmościuniu! staroświeckie przesądy.
— Wasan głupi jesteś jak bót! Co to u wasana i Dubińscy przesądy? hę? zkąd to ty wyniósł? hę? To tak jak wczoraj, coś mi chciał dowodzić, że w piątek pościć przesądy. Asanu coś świta w głowie; nie wadziłoby na rekollekcye posadzić. Tylko mi się z tém odzywaj, farmazonie jakiś! Jak mi Pan Bóg miły, kijem myśli te przepędzę.
Mruczkiewicz ruszył ramionami i poszedł malować.
Perli mieszkał na Niemieckiéj ulicy, lecz nim do niego zajdziemy z dwoma przyjaciołmi, którzy się wcale nie śpieszą, powiedzmy słówko o nim i jego pochodzeniu. Syn Włocha, mizernego malarza pokojów, którego jakiś pan wywiózł z za granicy umyślnie, ożenionego i osiadłego w Wilnie, Perli nazwisko tylko
Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/90
Ta strona została skorygowana.
82
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.