Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

83
SFINKS.

miał obce. Ojciec jego nic nie zebrawszy, wreszcie rozpił się z rozpaczy, tęskniąc po cieplejszéj ojczyźnie. Stanisław Perli syn, sam usposobił się na malarza. Troje ich było rodzeństwa: dwóch braci i siostra. Drugi brat, do którego nie bardzo chętnie przyznawał się malarz, był w Wilnie fabrykantem powozów; siostra poszła za bogatego kowala. Perli, jak wielu dorobników, którym się zdaje, że się wynieśli wyżéj nad familię, wstydził się jéj. Ale w istocie często potrzebował; nie zrywał więc z krewnymi, bywał ukradkiem, znaglony pożyczał u nich pieniędzy, jednakże nigdy o nich nie wspominał, a słysząc wspominanych, udawał, że ich nie zna. Mruczkiewicz i inni, wiedząc, że tém go najboleśniéj zranią, często mu napomykali o bracie i siostrze niby przypadkowo:
— Pani Federowa, kowalowa, jak dziś wystrojona była na summie! Powiedzże-no, prawda, że to twoja rodzona siostra?
— Perli kareciarz, śliczny wysztyftował powóz dla wojewody. Czy to nie waszéj familii ten Perli?
Lub: — Co to za Perli, co robi powozy? — Lub: — Feder kowal wszędzie gada, że ma za sobą twoją siostrę.
Perli zagadywał to jak mógł, ale głupi pocił się i czerwienił, jakby w tém, że ktoś pracuje inaczéj od drugiego, w stanie jakim bodaj najbardziéj poziomym, mógł być wstyd i hańba! Gdyby miał rozsądną odwagę powiedzieć od razu: „To mój brat, to moja siostra!” wszystkie szyderstwa ustaćby były musiały. Ale Perli wyuczywszy się własnym sprytem trochę malarstwa, miał się za bardzo wielkiego człowieka. Że sam wszystko był winien sobie, mógł się i słusznie pochlubić. Gdy ojciec się zapijał, a matka mu dopomagała, mło-