Kiedy ksiądz przeor rewidował czatę.
Był z nim Zamojski miecznik, Piotr Czarniecki,
Ksiądz Piotr Lassota i jeszcze ktoś świecki.
Przystąpił do nas i z uśmiechem w twarzy
Rzekł: „„Cóż? wy zdrowo wyszliście dziś, starzy!““
„„Zdrowo!““ odrzeklim. On stał, myślał chwilę
I rzecze do nas: „„Nie po waszej sile,
Ojcowie, ten bój, a radbym was zbawić.
Do prowincyała mam z listem wyprawić
Księdza, toż i wy idźcie z nim, ojcowie,
Bo wam do szturmów niedomaga zdrowie!““
I serca nam się jęły bardzo smucić;
Jużeśmy do nóg chcieli mu się rzucić,
By nam dał zginąć tu, a on nam powie:
„„Są u was dary tak cenne, jak zdrowie.
Rąk silnych brak wam — macie serca, dusze,
Usta — tych użyć na dobre ja muszę!
Idźcie wy, ojce, każdy w swoje strony,
Idźcie, wzywajcie ludzi do obrony,
Idźcie i mówcie, coście tu widzieli,
Mówcie, że z nami Marya i anieli!...““
To rzekłszy, dał nam święcone szkaplerze
I błogosławił w drogę wszystkim szczerze;
A kiedy na dół spuszczono nas sznurem,
Staruszka, co tam mieszkała pod murem,
Konstancya[1], nogi owiła nam w szmaty
I poza szwedzkie w noc przewiodła czaty...
Tylem ja doznał Boga łask i cudu! —
Szedłem i w drodze mówiłem do ludu...
Słuchali i szli w bój...“
„A toż nie cudem
Bóg się niedawno objawił przed ludem?“ —
Zawołał Bartek. — „Kilka niedziel temu
Siedm kulek piersi przeszyło jednemu
Z pancernych. Długo leży w krwi i kona,
Wtem szwedzkiej jazdy nadbiegła szkadrona[2];
Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.