Lećcie, me pieśni! Niech wam towarzyszy
Szczęśliwa gwiazda pod gościnne strzechy
Zwiastujcie burzę śród gniotącej ciszy,
Smutnych pozdrówcie dźwiękami pociechy,
Lećcie, witajcie ludzi po kolei,
Jak ptactwo wiosny, okrzykiem nadziei
Może już innych pierś ma nie wyśpiewa,
Może wy natchnień ostatnim wyrazem...
Dni piorunowych serce się spodziewa,
Stwardniała ręka tęskni za żelazem;
W powietrzu słychać pobudkę na boje...
Już czas, już czas nam! — Lećcie, pieśni moje.
O, gdyby kiedyś, po złamaniu wroga,
Polskiej krainie zaśpiewać na chwałę!...
Żegnajcie, pieśni!... Przyszłość w ręku Boga —
Z sztandarów w pole patrzą orły białe;
Wrzącym strumieniem krew po żyłach bieży,
Łono przebiega dreszcz, lecz serce wierzy.
Jeśli polęgnę, niechaj mi w nagrodę
Za was nie kładą pamięci kamienia!
Ziemią niech piersi przysypią mi młode —
Mój kurhan niech mi trawa ozielenia,
A gdy majowy deszcz ten kurhan zrosi,
Niech nad nim ptak się, jak mój duch, unosi
1862.