O, módl się, Polsko — dziś ci jeszcze pora
Czerpać otuchę w modlitwie i pieniu!
Miłą jest niebu piersi twej pokora
I ból w twem słowie i łza w twem spojrzeniu.
W cichości jeszcze Pan twych modłów słucha —
O, módl się, Polsko, i pokrzepiaj ducha!
Jak w przeddzień sądu, świat pełen jest lęku,
Niepewne skrzydła czas ponad nim waży.
Anioł twój jeszcze klęczy z urną w ręku,
Skrzydłami srebrnych łez nie otarł z twarzy
I słucha pieśni, co ku niebu płynie;
Jeszcze jest smutny, lecz wie o godzinie...
Jeszcze czas, módl się, błagaj przebaczenia,
Ziemię w niebiosa podnoś w twojem łonie!
Przebaczaj winnym, ciemnych ratuj z cienia,
Miej dla zachwianych miłujące dłonie,
I wodź do świątyń i mów, że tu ciekła
Krew z twego serca na zagubę piekła!
Módl się — lecz powstań na świtaniu zdrowa,
Wyniosła pracą ponad zwątpień bole!
Sumienia twego, Polsko, tarcz stalowa
Światu niech bożą odzwierciedli wolę!
Tak wyjdź przed domy i stań po twej męce
Wsparta na pługu, z szablą w prawej ręce!
Bóg cię nie zmienił na wieczną łzawnicę,
Matko wyniosłych duchów i rycerzy.
Gdy dzień twój błyśnie, anioł w błyskawicę
Rzuci krew z urny i w skrzydła uderzy:
Krew ta czerwono nad światem zapała,
Ale ty czuwaj, byś nie przesłyszała!