Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

Pójdęż ja w lasy ciemne i chłodne,
Może tam znajdę chwile swobodne.
— Choć ciemne lasy, choć puszcza dzika,
Lecz tam się błąka lasowy czar,
I szmerem liści, pieśnią słowika
Powie ci o niej — i wskrzesi żar.

Toż ja powrócę pod moją strzechę,
Tam może sercu znajdę pociechę.
— Ściany twej chaty bielone pięknie,
Lecz tam się znajdziesz — ach! taki sam,
Że ci się z bolu serce rozpęknie;
Oj, biedny chłopcze, nie wracaj tam!

Gdzie ja się z tęsknem sercem obrócę?
Pójdę na morze — w łodzie się rzucę...
— Obejdź ty, opłyń ziemię dokoła,
Płyń ciszą — obleć na skrzydłach burz:
Ni żalu z serca, ni dumki z czoła,
Ni jej z pamięci nie zbędziesz już!

22. czerwca 1858.





CO PO WIOŚNIE?

Wraca wiosna — słowik nuci;
Z wiosny, z ptasząt — cóż mi, cóż?!
Wiatr w dąbrowy liście rzuci,
Zbudzi krasę dzikich róż.

Tam na polach zejdzie kwiecie
I zaszumi zbożem łan:
Mnie nikt wianka nie uplecie,
Nikt nie poda rączki w tan!