Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

I w sam czas mię Pan świata nawiedził tym darem,
Tam Korona w zapasy poszła z Moskwy carem,
Zwycięża i zwycięży; taka we mnie wiara —
A gdy mi syn dorośnie, zapomnim już cara“.
I radość mu łez zdroje wycisnęła z oczu,
W których świeciła dusza jasna, jak w przeźroczu
Wieczornem świeci promień gwiazdy brylantowy.
Ale wnet łzy rękawem otarł pan cechowy
I rzekł: „Jeśli mam łaskę u Waszej Miłości,
Tobym na chrzest chłopaka prosił Jegomości.
Sąsiadów będzie kilku: — niechże Ojciec raczy
Poczcić próg mego domu, a śmiałość wybaczy!“

IV.

Słuchał mowy cechmistrza starzec uśmiechnięty,
Lecz w tej chwili, innemi myślami przejęty,
Milczał i oczy utkwił w Rudnickiego lice,
Jakby mu chciał przeniknąć serca tajemnicę
I przejrzeć kryształ duszy, co czysta i szczera
Płonie radością w oczach i z twarzy wyziera.
Potem wstał i, gdy cechmistrz ścisnął mu kolano,
Dłoń mu podał i spytał: „Jakież syna miano?“
„Józef“ — rzekł mu Rudnicki. Staruszek odpowie:
„Piękne imię, tak nasi chrzcili się wodzowie,
Dzielni — bitni — o, znałem ja księcia Józefa...
To jest imię naszego Dwernickiego, szefa,
Który się, jak kometa, zjawił niespodzianie
I cudami uświetnił to nasze powstanie,
Niszcząc moskiewskiej armii lewe skrzydło całe.
„Naprzód, dzieci!“ — i furczą chorągiewki białe...
Tak zwyciężył pod Stoczkiem, Ryczywołem, Nową;
Gejzmar[1] ledwie na koniu umknął z cały głową,
A i Krajtz Dybiczowi[2] smutne zdał raporta,
Tyle mu krwi wyssała ta polska kohorta.[3]
Każda piędź ziemi krwią już obmyta w Koronie,
My[4] tylko wierni stoim przy moskiewskim tronie!“

  1. jenerałowie rosyjscy w wojnie z r. 1830.
  2. jenerałowie rosyjscy w wojnie z r. 1830.
  3. oddział wojska.
  4. t. j. mieszkańcy Wołynia.