Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.
VI.

„Ojcze gwardjanie!... — cechmistrz ozwał się po chwili —
Możebyśmy chrzest mego syna przyśpieszyli?
Choćby i zaraz — bo mnie od waszej powieści
Tyle się ważnych rzeczy tu w mem sercu mieści —
A czas już mi tak krótki, a robićby tyle —
Że do jutra już wszystkie policzyłem chwile
I ledwie mam godzinę dla syna i siebie.
Zróbcież mu, ojcze, miejsce tym chrztem świętym w niebie!“
Wziął czapkę i kornie się gwardyanowi skłonił,
Zwrócił się; ale starzec przy drzwiach go dogonił
I rzekł: „Ostrożnie, majstrze!“ Potem dłoń mu ścisnął
Szeptał coś i na szyi uściskiem zawisnął
Z łzami w oczach; a kiedy cechmistrz był za progiem,
Zawołał we drzwiach starzec: „Z Bogiem, bracie, z Bogiem!“

VII.

Zaświtało. Na mieście gwar i tłumy ludu.
Piorunem przeleciała wieść nowego cudu:
„Powstał Rudnicki! czeladź! szkolna młódź powstała! —
Załoga się ucieczką śpiesznie ratowała
Na górę, tam na Bony zamczysko skaliste.
Lecz pan Rudnicki, w mroki otulony mgliste,
Podszedł i tam i pobił.“ — Taki rozgłos wszędzie;
Lud się cieszy i czeka, jako dalej będzie.
Ale wtem na wieżycach ozwały się dzwony;
Patrzą: — kościół jaśnieje gęsto oświecony,
Otwarte drzwi, — przed drzwiami zbrojne w kosy, w pałki,
Stoją: cechmistrz Rudnicki i w szeregach śmiałki
I wchodzą do kościoła. — „Za nimi! Za nimi!
Sława Bogu! — Sława im! — Sława naszej ziemi!“ —

VIII.

Gwardyan śpiewał wotywę; organ wniebogłosy
Grzmiał, a powstańcy stali, oparci o kosy:
Szkolna młodzież i czeladź. Każda twarz wesoła,
Oczy błysczące ogniem i pogodne czoła.