„Nigdy mi tak miłego snu nieba nie dały,
Jak tam, gdy mi krzyżackie nad głową szumiały
Jodły pod Tannenbergiem“.
Słodki sen prześniony!
Przeszły wieki! — O, królu, bądź błogosławiony,
Że taką pieśnią Bóg ci skroń kołysał w śnieniu!
Błogosławionyś, wieku, co w czasów strumieniu
Takiemi w naszej ziemi rozkwitałeś dniami! —
O, kiedyż takie jodły zaszumią nad nami?...
1850.
Z Czech wyruszyli bracia, panowie
Na Rakuszana[1] w Morawę;
Na bój ich wiodą wielcy wodzowie,
Jan Żyżka[2][3] dzierży buławę.
Jan Żyżka ślepy: niemieckie strzały
Oczu wyżarły mu dwoje,
Lecz widzi duchem jakby w dzień biały,
Gdy przyjdze z Niemcem zwieść boje,
I strasznem wrogów gromi ramieniem;
Szeroko grzmi o tem sława.
Pierś mu goreje wielkim płomieniem:
Ten płomień światło mu dawa.
A tym płomieniem szlachetna, święta
Miłość ojczyzny, cześć Boga.
Wieki hetmana Czech zapamięta
I nie zapomni kark wroga.