Rzecz ta wzięta jest z czasu, kiedy cała Polska zalana była wojskiem Karola Gustawa aż po Tatry; na zachodzie grasował sprzymierzony z nim niewierny lennik polski, kurfürst brandeburski, wschód zaś i Litwę niszczyło zbuntowane Kozactwo ogniem i szablą. Nie było prawie kąta w Polsce, gdzieby nieprzyjaciel nie dotarł zniszczeniem. Król musiał uchodzić na Szląsk do Głogowy; wojsko, potworzywszy związkowe koła, opuściło hetmanów, Czarniecki jeden trzymał się długo w Krakowie wspierany męstwem młodzieży akademickiej i miejskiej; wkońcu ustąpił i on przemocy. Na całą Polskę niezajęta była jedna tylko Częstochowa.
Tymczasem zbierał się na Podgórzu Krakowskiem i w Tatrach materyał palny do wielkiego dramatu wyswobodzenia, którego pierwszym aktem była konfederacya tyszowiecka, dwa zaś ostatnie skończyły się w Danii i w Rosyi z sławą oręża polskiego.
Nowy-Sącz, zagrożony rzezią od szwedzkiego pułkownika Sztajna w razie, gdyby kogo schwytano na znoszeniu się z Czarnieckim, zostawał przez parę tygodni w nieustannej trwodze; wiedział bowiem prześwietny magistrat, że tak niektórzy z szlachty, mieszkającej w Sączu, jako też całe młodsze mieszczaństwo, przebrane w świty wieśniacze, znosiło się ciągle z Czarnieckiego ludźmi. Przy pierwszem schwytaniu zatem mogło przyjść do rzezi, a, co gorsza, prawie nie było się czem bronić, bo Sztajn zabrał broń miejską i dał ją do schowania szlachcicowi Wielogłowskiemu, aryaninowi. Rzecz w końcu przyszła do przesilenia. Szwedzi postanowili wyciąć i spalić miasto, aby nie mieć nieprzyjaciela za plecami na tak korzystnem stanowisku, jak Sącz; wypadało im bowiem wyruszyć z miasta przeciw Czarnieckiemu, który przeciągał po Podgórzu na czele pułku królewskiej hussaryi. Mieszczanie atoli, dowiedziawszy się o ich planie, znieśli się z gromadą z Nawojowej i z góralami pod dowództwem Wąsowicza i uprzedzili Szwedów o trzy dni w planie.
Powstanie w Sączu, zdziałane 13-go grudnia 1655, rozszerzyło się wnet po całem Podgórzu. Szlachta z dwórców, wieśniacy z chat, zbrojni w kosy i siekiery, szli i bili wałęsające się po Podgórzu niedobitki sądeckie.
Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.