POPIEL (po chwili namysłu). Ziemowit mąż dzielny;
Dam mu Kalinę. Jutro dzień weselny.
(Do rycerza).
Przywołaj Sępa.
(Do Świergonia).
Ty idź po Kalinę.
(Do drugiego rycerza).
Ty pójdź i policz wierną mi drużynę.
Zastaw im stoły, a nie szczędź napojów.
Dziś może koniec Popielowych bojów,
Niechże ucztują!
(Świergoń i rycerze odchodzą).
FUCHS. Królu, wasi kmiecie
Biorą krzyż. Teraz i wy krzyż przyjmiecie.
POPIEL. Czy krzyż, czy bogi ciosane z kamienia,
Wszystko proch; inny jakiś duch mi zmienia
Krew w lód. Jest w górze jakaś straszna ręka,
Która, gdy serce ściśnie, serce pęka,
Jest coś, duch jakiś, który mi nad głową
Zawiesza wszędzie straszne matki słowo;
Ale to nie krzyż, nie głaz. Wskaż mi boga,
Co mi niezłomność da i grom na wroga!
FUCHS. Krzyż, pogromiciel krajów Żórawiowych.
POPIEL (ze wzgardą).
Ha, tyś zapomniał, żem ja bił krzyżowych.
POPIEL (patrząc na Bożennę).
Matko, nie patrz tak groźno!
BOŻENNA. Co wam dziecię
Zrobiło? Czego po Kalinę szlecie?
Ma paść? — Ach, jeśli jej krew ujrzą nieba,