Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/103

Ta strona została przepisana.

BOŻENNA.   Sępie, gdzie stary Piast? Widziałeś Bronę?
SĘP.   Nikogo, pani, w Piasta chacie niema.
Brona ogłosił, że z królem nie trzyma
I równo gardzi królem i stryjami.
Piast już od wczoraj pomiędzy kmieciami,
A syna posłał z młodzieżą do grodów
Poksiążęconych spędzać wojewodów.
POPIEL   (do Bożenny).
W złej porze, matko, tyś mnie przeklinała;
Giniemy! — wszystko masz tak, jakeś chciała:
Syn twój przeklęty ginie z dzieckiem, z żoną!
Bożenno, czemuż wtedy twoje łono
Nie przeczuwało tej strasznej godziny?
BOŻENNA   (ze wzruszeniem).
Kalino — Sępie, pójdźcie do gontyny.
Ja tam wymodlę łaski, albo zginę.
(Bożenna, Kalina, Sęp, odchodzą).
ADELA.   Niech do Rzepichy matka szle Kalinę!
POPIEL   (z dumą). To siostra! Żebrać nie będzie królewna.
Trzystu mam jeszcze, a drużyna pewna —
I Zaodrzanie i Żóraw.... ho! stryje,
Mogę wam jeszcze podruzgotać szyje;
I z Broną jeszcze rozmówić się mogę.

SCENA JEDENASTA.
(Ci sami; wchodzi Piast i staje w drzwiach).

POPIEL   (wpatrzywszy się w Piasta, cofa się).
Prosić go? ja król?
ADELA   (do króla). Dla ciebie zbyt srogie
Z nim rozmawianie —
POPIEL.   A ty? możesz prosić?
Ha! proś! (odchodzi spiesznie do bocznej komnaty).