Ta strona została przepisana.
AKT PIĄTY.
SCENA PIERWSZA.
(Droga leśna. — Kilku kmieci, zdybują się.)
PIERWSZY KMIEĆ. Witajcie! Kędy?
DRUGI. Na wiec. A wy, bracie?
PIERWSZY. I mnie tam droga. Jakież wieści macie?
DRUGI. I złe i dobre: król w ciężkiej przygodzie;
A wiślańskiemu księciu-wojewodzie
Ziemowit, słyszę, złamał kark.
PIERWSZY. O bogi!
Swoi się u nas mordują, jak wrogi;
Dawnośmy takich nie słyszeli rzeczy.
DRUGI. Cóż robić. Teraz Ziemowit niweczy
Wdzierców, po starym Szczerbie i Miroszu.
PIERWSZY. Cóż król?
DRUGI. Źle z królem. Lud jego w rokoszu;
Chwyta się stryjów albo naszej strony.
PIERWSZY. Od tych stryjowskich trzeba nam obrony.
Ci są na kmieci, słyszę, rozwściekieni,
Żeśmy nie z nimi.
DRUGI. Wszystko to się zmieni,
Niech-no Ziemowit zbrojno się pokaże.
(Wchodzi rycerz Zbigniewa z pachołkami.)