BOŻENNA. Nieście zwłoki syna.
O! biada matce, która tak przeklina,
I dzieciom biada, jeśli matkę zmuszą
Do przekinania.
GNIEWOSZ, Pokój z jego duszą!
KRASKA. Książę Jaroszu, wy tu?
JAROSZ. Precz z tem mianem!
KRASKA. Więc już nie chcecie być udzielnym panem?
JAROSZ. Podobnoś i wy tak nim być nie chcecie.
KRASKA. Niema co mówić, dzielnie walczą kmiecie;
A ten Ziemowit, to djabeł wcielony.
JAROSZ. Kędy wam droga? Ja szukam tu Brony.
Ten starzec teraz, słyszę, wiele może.
KRASKA. Daj pokój, Brona w Piastowej komorze
Radzi o kmiecych sprawach i o wiecach.
Za ich to sprawą na naszych się plecach
Ziemowitowe miecze poszczerbiły.
JAROSZ. Spróbujmyż boju razem, bracie miły!
KRASKA. I to już na nic. Kto potrzyma z nami?
Bogi szaleją same za kmieciami
I szczęście w gardło pchają im; tak bracie.
Co nie z Zbigniewem, to przy kmiecej chacie,
Ja do Zbigniewa idę.
JAROSZ. I ja z wami.
KRASKA. Oto i Zbigniew.