Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/120

Ta strona została przepisana.

Jest komu poprzeć za jednością słowo.
Rycerz się zbiera przed chatą Piastową;
Nie srożcież wy się na nich, gdy wracają.
Oni nam wszystko, jak słuszna, oddają,
I przeciw stryjom są jak i my, kmiecie.
CHORĄŻY.   Nie tak wy skoro dla nich nas ujmiecie;
Złamali wiarę, dziś już niema wiary.
STARY   KMIEĆ. Stój, oni zwyczaj poprzysięgli stary
Na wieki z nami.

(Wchodzą: Brona i kilku Rycerzy).

CHORĄŻY   (do kmieci). Do broni, włodarze!
BRONA   (do Rycerzy).
Odłóżcie szable, jako zwyczaj każe;
To wiec.
CHORĄŻY.   Co, Brono, wy broń odkładacie?
BRONA.   Jeśli bezbronnych chcesz mordować, bracie,
To morduj!
CHORĄŻY.   Niegdyś wy nas mordowali.
BRONA.   Kłamiesz, jam nigdy nie splamił tej stali,
Ani tej ręki waszą krwią. My z wami,
Jeśli wy z nami.
STARY   KMIEĆ. Mir! mir z rycerzami!
CHORĄŻY.   A nasze prawa?
BRONA.   Przysięglim Piastowi.
Ród i lud jeden odtąd już stanowi
Kmieć z rycerzami.
CHORĄŻY.   Podajcież nam dłonie!
Zgoda więc?
WSZYSCY.   (podając sobie ręce).
Zgoda!
CHORĄŻY.   Na wiecowe błonie! (Odchodzą).