Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/127

Ta strona została przepisana.

Stąd kiedyś światło Twoje się odsłoni...
Ziarno, co dzisiaj zeszło na tej błoni,
W inne narody zapuści korzenie...
Kto ma królować, daj mu Twe promienie
I łaskę, Panie!

(Przy ostatnich słowach Metodego, widać Piasta, przybijającego łodzią do brzegu.)
SCENA DWUNASTA.
(Piast występuje z łodzi. Wszyscy zwracają się ku niemu.)

PIAST.   Witajcie, włodarze!
Witajcie, Brono! Widzę, wasze twarze
Wszystkie się ku mnie zwracają radośnie.
Spełnione dzieło nasze! Niechże rośnie
I późnym wiekom niech przyczynia sławy.
Ale wy tutaj trzeci dzień bez strawy;
A jeszczeby ci stać, rzeszo zebrana,
Dopokąd sobie nie obierzem pana,
Któryby rządził pobratane rody.
Przyjmcie więc! W łodzi są chleby i miody,
I inna strawa, na co Piasta stało.
KMIECIE.   Piast królem!
PIAST   (cofając się.) Bogi! Głowę moją białą
Zasłońcie ręką od nich! Lud szaleje —
Ś. METODY   (klęcząc.)
Wybrałeś, Panie! Ten spełni nadzieje —
W słońce tam jego ptak bielszy od śniegu
Leci —
KMIECIE.   Piast królem!
PIAST.   Odbijam od brzegu.
O fale, nieście mnie do mojej chaty.
Ciężko mnie słuchać, zbielonemu laty,
Jak szydzi ze mnie lud za serce moje.
Tu wam zostaje z chlebem czółen dwoje,
A ja sam płynę precz. Bywajcie zdrowi!