O, ja was czuję, ja znam wasze drogi —
Ale mocniejsze od was moje bogi!
Pójdźmy, Kalino!
(Kalina i Bożenna odchodzą).
ADELA. Ta pilnie nas strzeże.
Starych jej oczu nie uszli rycerze;
Drugi raz większej potrzeba baczności.
FUCHS. A cóż król? Jeszcze trwa w pogańskiej złości?
ADELA. Na teraz jeszcze zabiegi daremne.
Litość w nim budzi to pogaństwo ciemne;
Nawet go płacz mój poruszyć nie zdołał.
FUCHS. Co? Więc już wojnę po kraju obwołał?
ADELA. Posłowie nadto spóźnili się w drodze —
FUCHS. To źle! Lecz stójcie — ja sposób znachodzę
Nowy — tylko się nie strwożcie, królowo!
ADELA. Jaki?
FUCHS. Posłowie stryjom rzekną słowo,
Ci skrewią — a król będzie zwyciężony.
ADELA. I ty to mówisz do królewskiej żony?!
FUCHS. Do chrześcijanki. Ktoż legnie? Poganie.
A, choć zwyciężon, król królem zostanie,
Tylko krzyż przyjmie i lennictwo nasze.
ADELA. Straszną ty do ust przybliżasz mi czaszę,
Lecz ją wypiję, jeśli to nas zbawi.
FUCHS. Za to Germania was pobłogosławi.
Teraz rycerzy wpuśćmy już! (Otwiera małe drzwi.)