Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/30

Ta strona została przepisana.

GNIEWOSZ.  I będziesz nim, panie!
Mnie rodzą kmiecie!
ZBIGNIEW.  A ciebie, dworzanie,
Popiel uraził, pomnisz? Byłeś ze mną...
GNIEWOSZ.  Jak zły duch wisi ta pamięć nademną.
ZBIGNIEW.  Otrąb się braciom!
(Gniewosz zbliża się pod las i uderza w róg.)
ZBIGNIEW  (do siebie).Wrą mu piersi stare.
Kmieć między swymi rychło znajdzie wiarę.
Trzeba go posłać... Cyt, bracia nadchodzą.

SCENA TRZECIA.
(Ci sami, wchodzą: Przemysław, Bogdala, Wyżymir, Wrocisław.)

ZBIGNIEW.  Gniewoszu, patrz ty, jak ci bitwę zwodzą,
A ja tu braciom rzeknę krótkie słowo!
(Gniewosz usuwa się na prawo.)
ZBIGNIEW.  Trwacie więc stale?
WYŻYMIR.  Trwamy! Niech król głową
Przepłaci bitwę bez naszych oręży!
ZBIGNIEW.  Biada nam, jeśli ten Popiel zwycięży,
Ten król, co braci ojcowskich ma za nic!
Od puszcz na wschodzie do niemieckich granic
Moc jego wtedy ściśnie nas, jak w kleszcze.
Jesteśmy wolni, oddychamy jeszcze,
Damyż się cisnąć, my, książęta grodów?
WROCISŁAW.  Król z nas poczynić chce swych wojewodów!
BOGDALA.  Dość tego!
PRZEMYSŁAW.  Dość tej podłej zależności!