Weź mój! Rycerzem jesteś, Ziemowicie!
Swiergoń, daj inną szablę!
A co, stary?
Jeszcze u ciebie stryje warci wiary?
Jeszcze ich czekasz?
MIROSZ. Osądzim ich wiecem.
POPIEL. Ha, wojewodo mój ze sercem kmiecem,
I tobie jeszcze wiec marzy się w głowie?
Ja wiec! (trąbka) Cyt, trąbka! Kto idzie?
ZIEMOWIT. Stryjowie!
POPIEL (do siebie). Idą, i zły duch ku mnie ich prowadzi,
Czemuż mi serce odejść teraz radzi?
Trup z nich wyziera... (cofa się.)
JAKSA. Witaj nam, Popielu!
JAKSA. Słyszelim, jużeś na nieprzyjacielu
Klęsk zaodrzańskich odemścił połowę.
Tyś dzisiaj orłem, a my twoją głowę
Dziecięcą strzygli.
POPIEL (do siebie). Ha, w czas przypomina!
ZIEMOMYSŁ. Lecz czemuż boje król bez nas poczyna?
Pół dnia spóźnilim.
POPIEL (z szyderstwem). O, a w tej połowie,
Prawda? mógł zagrząść cios w Popiela głowie.
Co? zgadłem? Widać każdemu z was w twarzy,
Że bystro takie wynikłości waży.
Mógł Popiel — ha, tak, ten dumny, zuchwały,
Stojący nakształt granitowej skały
Śród waszych knowań, ten wilk na lękliwych,