Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/45

Ta strona została przepisana.
SCENA JEDENASTA.
(Błoń wiecowa.)
(Po prawej stronie gaj; pod gajem posągi bogów. Lud podzielony na dzielnice. Kmieć kruszwicki trzyma chorągiew wiecową.)
KMIEĆ Z DZIELNICY MIROSZA.
Kruszwicka naprzód; my przy niej sieroty.

Zginął nasz ojciec, wojewoda złoty; —
Teraz nam jakiś ojczym się dostanie.

Z DZIELNICY SZCZERBA.
U nas ten będzie, kogo wiecowanie

Zgodnie powoła na obłaść[1] szczerbową;
Inaczej dworzec spalim mu nad głową.

Z DZIELNICY KRASKI.
I zbudujecie nowy z własną szkodą.
Z DZIELNICY SZCZERBA.
Alboż my mieli Kraskę wojewodą?

Nas, bracie, Kraska nie uczył pokory!

Z DZIELNICY MIROSZA.
Zgoda! Na później odłóżcie te spory!

Tam obóz króla straszne rzeczy wróży.

KMIEĆ KRUSZWICKI.
To na nas. Szczęśliw, kto z dzisiejszej burzy

Do swojej strzechy wróci z głową całą.
Jak krucy, zewsząd rycerstwo zleciało;
Z królem się niby wybiera na wojnę,
A nasze chaty napada spokojne,
Zabiera bydło, chleb; gdy się kto żali,
To mu nad głową ostrzeszek[2] zapali,
I z śmiechem sobie do obozu wraca.

Z DZIELNICY MIROSZA.
Ach, tak i u nas przepadała praca.
  1. Obłaść (z ros.) obszar, miejsce; tu: dzielnica.
  2. Strzechę.